2 lipca 2013
Dookoła Europy 2013 (2): Tour de France w Nicei

Rano po całonocnej, ale wygodnej podróży z Luksemburga meldujemy się na francuskim Lazurowym Wybrzeżu w Nicei. Wychodzimy z dworca kolejowego i nie możemy nie zauważyć wielkiego wydarzenia – Nicea jest gospodarzem etapu kolarskiego wyścigu Tour de France.

Trafiamy na jazdę drużynową na czas ulicami wokół Nicei. To jeden z początkowych etapów wyścigu, więc jeszcze bez większego znaczenia sportowego. Ale dla kibiców to wielkie wydarzenie. Tour de France dla Francuzów (i kilku innych nacji) to bez wątpienia jedno z najważniejszych wydarzeń sportowych na świecie. Mówi się, że zajmuje trzecie miejsce – po piłkarskich mistrzostwach świata i igrzyskach olimpijskich.

W upalny wtorek w Nicei nie liczy się więc nic innego poza kolarstwem. Główna przelotowa ulica miasta – Promenade des Anglais – jest zamknięta dla ruchu. Jest godzina 10 rano, kolarze jeszcze nie wyruszyli na trasę, za to kibice mogą używać – start i meta etapu są zlokalizowane tuż przy plaży na morzem, więc kto chce korzysta z upalnego lipcowego słońca. Jeszcze trochę i wszyscy zaczną się rozchodzić po mieście, aby na całej trasie dopingować kolarzy.

My też po obowiązkowym plażowaniu udajemy się dalej na trasę, trochę uciekając od tłumu zgromadzonego przy mecie. Trasa wiedzie głównie wzdłuż wybrzeża morza, więc kibice dzielą swój czas między planowanie a doping. Każdy oczywiście z obowiązkowym gadżetem Tour de France.

Gadżet zdobyć nie jest trudno, bo są one rzucane z samochodów kolumny sponsorów, która zawsze przejeżdża trasę ok. godziny przed kolarzami. O niektóre z gadżetów na chodnikach trwa prawdziwa walka. Kto nic nie złapał, musi czekać na następny samochód. Łatwo też poznać stałych bywalców Tour de France – ci obok siebie mają pokaźne górki łupów. Wiedzą już jak się ustawić i jak walczyć o lecący w powietrzu gadżet.

Nicea

Kibice czekają na gadżety “rozdawane” z samochodów sponsorów

– Co roku oglądam ten wyścig w telewizji, ale teraz po raz pierwszym mam okazję zobaczyć go na żywo – mówi nam jeden z norweskich kibiców. – Jestem zachwycony, że tu przyjechałem. Mamy w Norwegii kilku doskonałych kolarzy, a kolarstwo to sport bardzo popularny w naszym kraju.

Kolarze zaczynają jeździć, każda przejeżdżająca drużyna otrzymuje gromkie brawa. Zbliża się pora obiadowa, więc udajemy się do najbliższej niewielkiej restauracji. Stoliki i krzesła na zewnątrz, można usiąść i kibicować, bo kolarze będą przejeżdżali zaledwie 3-4 metry dalej. Próbujemy zamówić coś do jedzenia, ale szefowa tylko bezradnie rozkłada ręce: – Nic nie ma, wszystko się skończyło – i wskazuje na kibiców stojących w promieniu najbliższych stu metrów. Chyba chce powiedzieć, że każdy już u niej gościł, a z okazji etapu Tour de France nie zrobiła większych zapasów jedzenia. Zrobiła na pewno jednak duże zapasy picia, bo goście – barwny, wielonarodowy tłum – siedzą i gaszą pragnienie.

Trzeba przyznać, że organizatorzy wybierając Promenade des Anglais na miejsce rozegrania drużynowej jazdy na czas trafili w dziesiątkę. W oczekiwaniu na kolarzy można poleżeć w cieniu pod palmą albo posmażyć się na słońcu na nicejskiej plaży.

Ręce zacierają też szefowie wydziału turystyki w Nicei. Wtorkowy etap według szacunków miało obejrzeć 600 tysięcy telewidzów. Pod tym względem to największe wydarzenie sportowe, jakie kiedykolwiek odbyło się w Nicei.

Tour de France organizowany jest od 1903 roku, więc trafiliśmy na jego 110-rocznicę. W ciągu tych lat nie odbyły się tylko edycje w latach 1915-1918 i 1940-1946 z powodu wojen światowych.

Inna nazwa tego wyścigu to Wielka Pętla, bo kolarze okrążają Francję. Od jakiegoś czasu start wyścigu planowany jest często w innych krajach – Belgii, Holandii, a nawet Wielkiej Brytanii. Tradycyjnie pierwszym etapem jest prolog, czyli jazda indywidualna na czas. Zawodnicy jeżdżą pojedynczo i właśnie chodzi o to, aby zaprezentowali się kibicom.

Nicea

Kolarze na trasie drużynowej jazdy na czas w Nicei

Tour de France liczy z reguły 20 etapów dookoła kraju. Co roku trasa jest inna. W pierwszych dziesięciu latach istnienia wyścigu trasę dookoła Francji planowano wyłącznie zgodnie z ruchem wskazówek zegara, a w latach 1913-1932 w stronę przeciwną. Później nie stosowano już tej zasady i trasa co roku się zmienia.

Pierwsze dni wyścigu to z reguły etapy płaskie, dla sprinterów – tak jak nasz w Nicei. Później kolarze wjeżdżają w Pireneje i Alpy, gdzie rozstrzyga się rywalizacja. Meta ostatniego etapu i całego wyścigu usytuowana jest zawsze w Paryżu. Łączna długość trasy wynosi co roku ok. 3500 km. Najdłuższy wyścig odbył się w 1926 roku – 5745 m, a najkrótszy był wyścig inauguracyjny w 1903 roku – 2428 km. Najdłuższy w historii etap odbył się w 1919 i liczył 482 km. Dzisiaj kolarze pokonują dziennie średnio 200 km.

Nieodłącznym symbolem Wielkiej Pętli jest żółta koszulka, w jakiej jeździ lider wyścigu. Jedynym zawodnikiem, który przejechał Tour de France od pierwszego do ostatniego etapu w żółtej koszulce, był Luksemburczyk Nicolas Frantz w 1928 roku.