19 sierpnia 2018
W drodze na bieszczadzki trójstyk

W sierpniowy niedzielny poranek przyjechaliśmy na parking przy Przełęczy Wyżniańskiej. Do tej pory rzadko bywaliśmy w Bieszczadach, więc na początek wybraliśmy wędrówkę przez Wielką Rawkę na trójstyk pod Krzemieńcem.
Zdecydowaliśmy się na rozpoczęcie od zielonego szlaku w kierunku Małej i Wielkiej Rawki, skąd niebieski szlak wiedzie do naszego celu – Krzemieńca. Tak naprawdę było to nasze pierwsze poważne zetknięcie z Bieszczadami. Wcześniej krótko tutaj gościliśmy wędrując śladami Wojaka Szwejka ze Słowacji do Sanoka i Przemyśla, a później uczestnicząc w przejeździe specjalnym pociągiem z Rzeszowa do Medzilaborców.

Stąd rozpoczęliśmy naszą wędrówkę zielonym szlakiem

Stąd rozpoczęliśmy naszą wędrówkę zielonym szlakiem

Pogoda sprzyjała nam od początku i pozwalała podziwiać górskie krajobrazy, z których znany jest szlak na Małej i Wielkiej Rawce. To podobno też jedna z najbardziej malowniczych i wymagających tras w Bieszczadach, choć początek wcale tego nie zapowiada. Pierwszy kilometr spokojnie przechodzimy po niemalże płaskim terenie do Bacówki Pod Małą Rawką. To powstałe w 1979 roku schronisko, położone na wysokości 930 m n.p.m. cieszy się dużą popularnością wśród turystów, ale nie tylko. W progach Bacówki bywał też często polski poeta – Jerzy Harasymowicz, który zafascynowany górami lubił tam pisać o nich wiersze.

Bacówka pod Małą Rawką

Bacówka pod Małą Rawką

Zaraz za Bacówką zaczynają się jednak schody – w przenośni, a później też dosłownie. Szlak na Małą Rawkę (1272 m n.p.m.) wiedzie cały czas pod górę, nie ma żadnych wypłaszczeń. Trzeba się wspinać po ścieżce, a dalej po przygotowanych schodkach.
Tutaj przekonujemy się, że wspinaczki górskie jednak wymagają pewnego przygotowania fizycznego. Spotykamy dwóch starszych turystów: pierwszy z dwoma plecakami, dziarsko maszerujący do góry, drugi bez bagaży, z wielkim trudem idąc naprzód, z wieloma przystankami po drodze.
Mam 70 lat, w kwietniu przebiegłem maraton w Berlinie, a Bieszczady znam jak własną kieszeń – informuje nas pierwszy z nich. – Zabrałem kolegę, który jest pierwszy raz w górach, niosę mu plecak, chociaż jest ode mnie trzy lata młodszy…
Dzięki znajomości gór przez nowo poznanego turystę dostajemy małą lekcję geografii: – Spójrzcie, tam po lewej to Wetlina, a to Połonina Caryńska. Też piękny szlak, na jego pokonanie trzeba około sześciu godzin.

Schody na Małą Rawkę

Schody na Małą Rawkę

Idziemy dalej, jeszcze tylko kilkadziesiąt metrów niemal pionowo w górę i możemy poszczycić się zdobyciem Małej Rawki. Robimy krótki odpoczynek i ruszamy płaską ścieżką (żółtym szlakiem) lekko pod górę ku Wielkiej Rawce (1307 m n.p.m). Po drodze mijamy kamienny słup, który niegdyś obudowany był wielką wieżą triangulacyjną do pomiarów geodezyjnych. Dzisiaj z tej konstrukcji nie pozostało już nic. Na Wielkiej Rawce znowu robimy krótki odpoczynek, zachwycamy się widokami i wchodzimy na niebieski szlak w kierunku Krzemieńca i trójstyku granic Polski, Słowacji i Ukrainy.

Pozostałości wieży triangulacyjnej

Pozostałości wieży triangulacyjnej

Już po kilkuset metrach natykamy się na pierwsze słupy graniczne polskie i ukraińskie, taki widok będzie już nam towarzyszył cały czas, bowiem szlak wiedzie wzdłuż granicy między tymi dwoma krajami. Zanim ruszyliśmy dalej dostaliśmy tym razem lekcję historii.
Pewien pan poprosił nas o zrobienie zdjęcia. Jak się okazało, poznaliśmy byłego strażnika granicznego, który od roku 1976 pracował w Bieszczadach. Tego dnia przywiózł ze sobą stare czarno-białe zdjęcia robione właśnie przy tych słupach granicznych. Po 40 latach zapragnął je odświeżyć.
Wtedy oczywiście zamiast słupa ukraińskiego był radziecki – wspominał. – Często patrolowałem te okolice, oczywiście o swobodnych wędrówkach nie było tutaj mowy, bo Rosjanie trzymali tu ogromny rygor. Na szlak można było ruszyć tylko po uzyskaniu zezwoleń i w asyście wojska ochrony pogranicza.

Granica polsko - ukraińska

Granica polsko – ukraińska

Po wysłuchaniu ciekawych opowieści ruszyliśmy już prosto do Krzemieńca (1221 m n.p.m.). Szlak wiedzie najpierw lekko w dół, potem lekko pod górę, a kilkadziesiąt metrów po minięciu szczytu naszym oczom ukazał się długo wyczekiwany cel wędrówki: obelisk symbolizujący trójstyk Polski, Słowacji i Ukrainy. To był jak dotąd najbardziej intensywnie zdobywany trójstyk. Wspinaczkę (choć mniejszą) trzeba też zaliczyć na przykład wchodząc na trójstyk Belgii, Holandii i Niemiec, czy też Słowenii, Węgier i Austrii.
Krzemieniec, zwany inaczej Kremenarosem (słowo węgierskiego pochodzenia używane w okresie, gdy dochodziło tu terytorium Węgier), kiedyś odgradzał terytorium ZSRR, Polskę i Czechosłowację. Ale to nie jedyne granice, jakie wyznacza to miejsce. Tu znajduje się wschodnia granica NATO oraz Unii Europejskiej i najwyższy szczyt po stronie słowackiej. Symboliczny słup wykonany jest z granitu, na każdej z trzech stron znajduje się godło jednego z granicznych państw i nazwa we właściwym języku.

Trójstyk granicy polsko - słowacko - ukraińskiej

Trójstyk granicy polsko – słowacko – ukraińskiej

Wracając na dół musieliśmy wrócić na Wielką Rawkę i stamtąd skierowaliśmy się szlakiem niebieskim w kierunku Ustrzyk Górnych. Zejście okazało się niemniej wymagające niż podejście pod Małą Rawkę ze względu na ogromną stromiznę, zwłaszcza na początku trasy. Często musieliśmy się przytrzymywać drzew i gałęzi, również pięknych jarzębin rosnących przy tym szlaku. Im niżej tym było już łatwiej i przyjemniej.

Zejście z Wielkiej Rawki niebieskim szlakiem

Zejście z Wielkiej Rawki niebieskim szlakiem

Wybierając inną trasę zejścia liczyliśmy się z tym, że będziemy musieli podjechać busem do parkingu przy Przełęczy Wyżniańskiej, gdzie zostawiliśmy samochód. Okazało się jednak że tego rodzaju komunikacja nie ma rozkładu jazdy, więc pozostało nam tylko iść wzdłuż drogi licząc, że niedługo „coś będzie jechać”. Po busie nie było śladu, ale za to udało nam się złapać stopa. Kierowcą okazał się emerytowany leśnik, który umilił nam podróż opowieściami o Bieszczadzkim Parku Narodowym. Pod koniec zapytał się nas ile niedźwiedzi według nas zamieszkuje Bieszczady, odpowiedzieliśmy prawie bezbłędnie stawiając, że 200.

POLECAMY TAKŻE…

Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *