Auckland – największe miasto Nowej Zelandii, uważane za metropolię. Często wśród podróżników nie jest uznawane za dużą atrakcję turystyczną. Jednak ma to do siebie, że trudno je ominąć, bowiem tutaj znajduje się główne lotnisko kraju.
Na pierwszy rzut oka Auckland nie różni się niczym od wielkich miast europejskich. W oczy rzucają się ogromne wieżowce. Taki jest już tutaj trend budowlany, miasto nie może się już rozrastać na boki, więc rośnie w górę. Z tradycyjnej wiktoriańskiej zabudowy z czasów kolonizacji tych terenów nie zostało prawie nic.
Jeżeli jednak masz 3-4 godziny wolnego w Auckland, to wybierz się na spacer trasą, którą przeszedłem. Znajdziesz na niej trochę współczesności, trochę historii, ale też unikalne nowozelandzkie rośliny. Zaczynajmy.
Deptak w centrum miasta, charakteryzujący się szklanymi figurami wulkanów, na których położone jest Auckland. Figury te mają jeszcze ważną funkcję praktyczną – będą doprowadzać światło do powstającego tu metra. Jednocześnie jest to popularne miejsce do „posiedzenia na zewnątrz” w słoneczne dni. Dzieci lubią bawić się przy fontannach, a dorośli mają do dyspozycji specjalne siedzenia na trawniku.
Główna ulica handlowa z czasów budowy Auckland. Niegdyś było tu morze, ale ponieważ potrzebna była płaska powierzchnia do transportowania towarów na statki i ze statków, zdecydowano się osuszyć ten teren. Pierwsze prace rozpoczęły się w 1959 roku, a już rok później można było wybudować ulicę Fort Street. Z czasem osuszano jeszcze większe tereny, aby poprawić warunki dowozowe do portu szybko rozwijającego się miasta.
Jak to często bywało przy portach, tak i tutaj przy Fort Lane powstała dzielnica czerwonych świateł. Z biegiem lat potężna niegdyś i tętniąca życiem ulica handlowa zaczęła podupadać. Osadnicy zaczęli się bogać i kupować ziemię pod miastem, a wraz z rozbudową portu Fort Street popadła w zapomnienie. Dopiero kilka lat temu przystąpiono do jej rewitalizacji, pojawiły się pierwsze sklepy i kawiarnie.
Jean Batten to pochodząca z Rotoruy lotniczka, która wyjechała do Londynu i tam nauczyła się latać. W 1936 roku jako pierwsza kobieta przeleciała samolotem z Londynu do Auckland. Zajęło jej to 11 dni i 42 minuty z 10 przerwami.
Na placu warto zwrócić uwagę na nowoczesny budynek Deloitte Center, którego budowa w 2008 wywołała mnóstwo krytyki ze strony mieszkańców. Postawienie wieżowca wymagało bowiem rozbiórki starego budynku zwanego Jean Batten building. Ostatecznie postanowiono, że ze starej budowli pozostaną fasady, a nowy budynek zostanie niejako w nie wstawiony.
Jeżeli jeszcze dokładnie się rozejrzysz, to na skrzynce przyłączy elektrycznych znajdziesz ciekawą grafikę artysty również pochodzącego z Rotoruy. Jest to Nowa Zelandia w pigułce: srebrna paproć, skrzynka piwa, ciastko, kiwi i ptak moa, wytępiony przez Maorysów w XV wieku. Przed przybyciem człowiek do dzisiejszej Nowej Zealandii moa ze względu na swoje ogromne rozmiary nie miał żadnych wrogów, więc kompletnie się nie bał Maorysów ani nie potrafił się przed nimi bronić. Nic dziwnego, że wystarczyło 150 lat, aby polowania zakończyły się jego wymarciem.
Powiew cywilizacji z czasów powstawania Auckland. Była to pierwsza brukowana ulica w mieście. Tak jak w połowie XIX wieku, taki i dzisiaj przyciąga gości. Znajdziesz tutaj pierwszy licencjonowany bar w mieście Raw Power Cafe oraz słynny Occidental (powstał nieco później), a także jeden z najstarszych hoteli Queen’s Ferry.
Niewielki plac w Auckland nazwany na cześć barona Freyberga, bohaterskiego żołnierza z czasów I i II wojny światowej. Na placu zwróć koniecznie uwagę na Halę Pamięci Pionierek (Pioneer’s Women Memorial Hall). Ten budynek został wystawiony na część pierwszej kobiety w radzie miasta Auckland i tutaj do dzisiaj obchodzony jest Dzień Kobiet. Nie zapomnij też zajrzeć do sklepiku Pauanesia, gdzie można kupić najlepsze lokalne pamiątki.
To miejsce dla miłośników Azji. Można tu znaleźć restauracje japońskie, chińskie, koreańskie i wiele innych. A to dlatego, że w Auckland jest bardzo dużo azjatyckich studentów, którzy tęsknią za rodzimym jedzeniem.
Może Cię zainteresować: Nowa Zelandia – porady praktyczne
Jedna z najważniejszych postaci w historii dla kobiet. Urodzona w Liverpoolu, w wieku 20 lat wyemigrowała do Nowej Zelandii. Tutaj całkowicie poświęciła się sprawom równouprawnienia. Podróżowała po kraju, szukała zwolenniczek i lobbowała za przyznaniem kobietom praw wyborczych. Lubiła posługiwać się hasłem: “Kryminaliści mogą głosować, a my nie?”
W Auckland słynna stała się jej agitacja prowadzona na rowerach – stąd też jedna z mozaik przedstawia cztery XIX-wieczne damy właśnie z rowerami. Praca zakończyła się powodzeniem. Po zebraniu 32 tys. podpisów parlament zmienił prawo w 1893 roku i tak Nowa Zelandia została pierwszym krajem na świecie, który przyznał kobietom czynne prawo wyborcze. Wizerunek Kate Shephard znajduje się dzisiaj na banknocie 10 dolarów nowozelandzkich.
Największa instytucja sztuki w Nowej Zelandii, w której znajduje się kolekcja licząca ponad 15 tys. dzieł. Warto jednak zwróć uwagę na sam budynek i kolumny wykonane z drzewa kaori. Nowozelandzka legenda mówi, że rosnące drzewa wypychają niebo do góry i w ten sposób powstaje życie.
Park nazwany na cześć męża królowej brytyjskiej Wiktorii, chociaż nigdy tu nie był. Park jest położony na wzgórzu wygasłego wulkanu. Związana jest z tym wizja artysty, który ustawił w parku tak zwaną rzeźbę D, symbolizującą okno z Muzeum Wojny. Właśnie w tym miejscu wylądowałoby, gdyby doszło do erupcji wulkanu.
Maorysi zasiedlający tereny dzisiejszego Auckland wybrali sobie to wzgórze na punkt obserwacyjny morza i utworzyli tu wioskę. Później baraki wojskowe wybudowali tutaj Brytyjczycy. Kiedy w latach 40. XX wieku nowozelandzcy żołnierze pojechali na wojnę, u wybrzeży zaczęły pojawia się łodzie niemieckiej i japońskie. Z obawy przed agresją w podziemiach wzgórze Parku Alberta wybudowano sieć tuneli i schrony dla 20 tys. osób. Atak jednak nigdy nie nastąpił.
Na środku parku ustawiony jest pomnik królowej Wiktorii. To na cześć Traktatu Waitangi, zawartego 6 lutego 1840 r. przez przedstawicieli Korony Brytyjskiej a wodzami Maorysów. Królowa mocno angażowała się w stworzenie takiego dokumentu, a data jego podpisania uważania jest za powstanie Nowej Zelandii.
Przed wejściem na teren uniwersytetu od strony Pricnes Street warto zwrócić uwagę na roślinność, symboliczną dla Nowej Zelandii. Jest tutaj srebrna paproć. Z zewnątrz niczym się nie wyróżnia, ma zwykłe zielone liście, ale po odwróceniu ich dokładnie widać, że mają srebrzysto-szarą barwę. Obok rośnie niewielkie drzewo kawakawa, endemiczne dla Nowej Zelandii. Maorysi wykorzystywali je jako roślinę leczniczą. Wywar z liści miał działanie przeczyszczające i sprawdzał się również na kaca.
Tuż obok znajduje się najbardziej charakterystyczny budynek uniwersytecki – wieża zegarowa. Ma wysokość 54 metrów, jest wykonana z białego kamienia, a jako inspirację posłużyła słynna Tom Tower z Oxfordu. Przez lata w budynku znajdowało się kilka wydziałów, ale wraz ze wzrostem liczby studentów dalsze użytkowanie stało się niemożliwie. W 1968 roku studenci przenieśli się do nowego budynku, a po renowacji ulokowano tutaj biura, w tym m.in. zastępcy rektora.
Na kampusie uniwersytetu zwróć jeszcze uwagę na Old Governement’s House, czyli dawny budynek rządowy. Został oddany do użytku w 1856 roku, ale pełnił swoją funkcję tylko do 1865 roku. Właśnie wtedy stolicę Nowej Zelandii przeniesiono do Wellington. Mniej więcej wtedy na wyspie południowej znaleziono złoto (jedne z najbardziej złotodajnych terenów znajdowały się w okolicach Queenstown). Rząd chciał być więc bliżej wydarzeń i nie dopuścić do secesji południa.
Dawny klub z 1869 roku, w którym spotykali się pełniący wysokie funkcje w mieście mężczyźni. Przez dekady obowiązywał zakaz wstępu dla kobiet, a z biegiem czasu klub stał się miejscem dorocznego spotkania przedsiębiorców z ministrem finansów. W 1990 roku zakaz trzeba było jednak znieść, ponieważ ministrem finansów Nowej Zelandii została kobieta.
Spacer kończymy przy Emily Place. Najpierw twoją uwagę na pewno zwróć ogromne drzewo pohutukawa, popularnie zwane drzewem bożonarodzeniowym. Kwitnie w grudniu na czerwono, jest wspaniałą dekoracją świąteczną i oznacza nadejście nowozelandzkiego lata.
Między gałęziami pohutukaw ustawiony jest niewielki pomnik. Powstał w miejscu, w którym w 1841 roku rozpoczęto budowę kościoła Św. Pawła. Budynek jednak spłonął i postawiono tu baraki wojska brytyjskiego. Druga tablica pamiątkowa jest poświęcona garnizonowemu kapelanowi Johnowi Frederickowi Churtonowi. Pomnik jest jednak nazywany przez mieszkańców “pomnikiem robienia błędów”. Dlaczego? Uważny obserwator zauważy, że w napisie… popełniono błąd – w słowie “works” brakuje litery k.