9 października 2016
Kraków według Gustawa Holoubka

Kraków posiada wiele ciekawych miejsc. Odkrywać jego tajemnice można za każdym razem z innej perspektywy, na przykład, śladami legend krakowskich czy historii Żydów Krakowa. Tym razem zafascynowała nas postać słynnego twórcy teatralnego, aktora i reżysera Gustawa Holoubka. Postanowiliśmy spojrzeć na Kraków jego okiem, przejść się jego ścieżkami.

Mimo że był kojarzony głównie z Warszawą, Gustaw Holoubek urodził się w Krakowie i bardzo go lubił, ciepło wspominał lata swojej krakowskiej młodości. Przyszedł na świat w rodzinie Czecha i Polki 21 kwietnia 1923 roku przy ulicy Kraszewskiego 25 na Zwierzyńcu niedaleko placu Na Stawach i Błoń krakowskich, a co najważniejsze – niedaleko stadionu Cracovii. Tam też rozpoczynamy nasz spacer.

Kraków

Dom przy ulicy Kraszewskiego, gdzie urodził się Gustaw Holoubek

Holoubek był zagorzałym kibicem Cracovii. W swoim słynnym przemówieniu 13 czerwca 2006 roku na Gali Stulecia najstarszego polskiego klubu stwierdził, że on się urodził właściwie na boisku Cracovii.

Jestem niezmiernie wzruszony i ogromnie zaszczycony faktem, że mogę przebywać w tak zacnym gronie z okazji tak wspaniałego jubileuszu, jakim jest stulecie mojej Cracovii. Dlaczego powiadam “mojej”? Ponieważ urodziłem się tuż przy boisku Cracovii, na Zwierzyńcu przy ul. Kraszewskiego. I Cracovia była moim pierwszym nauczycielem. Pierwszą instancją edukacyjną. Właściwie mam takie dziwne wrażenie, że urodziłem się na boisku Cracovii, a w każdym razie się tam wychowałem. Proszę Państwa! Cóż to był za czas!

Kraków

Stadion Cracovii

W czasach dziecięcych Holoubek miał zdecydowanie sportowe zainteresowania. Kopał piłkę z rówieśnikami na Błoniach i chodził na mecze Cracovii – co wcale nie było takie proste z prozaicznego powodu: braku pieniędzy. Trzeba było więc wymyślać różne fortele, jak dostać się na stadion. Można gdzieś było “doczepić się do dorosłych” albo po prostu próbować przeskoczyć przez płot.

Doskonale rozumiem Zygmunta Nowakowskiego, który chciał być pochowany na polu karnym boiska Cracovii. Ja dokładnie myślę tak samo. Byłoby pięknie, gdyby można było tak wiecznie, że tak powiem, wiecznie oglądać piłkarzy, mecze, cieszyć się z ich zwycięstw, martwić się ich klęskami, ale w każdym razie być, cały czas być.

Kraków

Pole karne stadionu Cracovii

Po drugiej stronie ulicy od stadionu Cracovii już rozpościerają się krakowskie Błonia. To ogromny park niemalże w centrum Krakowa, w którym Holoubek codziennie bywał i wracał z nich do domu przed zmierzchem.

Nie odznaczają się niczym szczególnym. Rośnie na nich trawa i wszystkie z trawą związane kwiatki świata. A przecież Błonia były i są jednym z firmowych znaków Krakowa, jak Wawel, kościół Mariacki, Sukiennice, Wisła czy Planty.

Błonia za czasów dzieciństwa Holoubka to było miejsce rozgrywania meczów piłki nożnej przez krakowską młodzież. No i po drugiej stronie Błoń znajduje się stadion krakowskiej Wisły, odwiecznego rywala Cracovii.

Nie pamiętam, abym kiedykolwiek doznał podobnego uczucia radości, podniecenia, które bierze się z nieograniczonej pojemności płuc, sprawności nóg i całego ciała, z pewności sukcesu – jak wtedy kiedy naprzeciwko nas z równi Błoń zaczęła wynurzać się grupa innych chłopaków z innej ulicy, z którymi mieliśmy rozpocząć bój. Co jest w tej piłce, że siedzi w nas do końca życia i nawet wtedy kiedy już dawno przestaliśmy ruszać nogami, fascynuje.

Z Błoń trafiamy do dzielnicy Zwierzyniec. Przy Wzgórzu Salwatorskim do Wisły wpada rzeka Rudawa, stoi też tam kościół i klasztor sióstr Norbertanek, a nad nim Kościół Świętego Salwatora. Za czasów dzieciństwa Holoubka były tu dziesiątki sadów czereśniowych, jabłkowych, gruszkowych i śliwkowych.

Kraków

Klasztor ss. Norbertanek przy ul. Kościuszki 88

Wracamy w stronę centrum ulicę Piłsudskiego. Po lewej stronie stoi budynek Towarzystwa Gimnastycznego Sokół, prekursora wychowania fizycznego i sportu w Krakowie. Powstało jako jedno z pierwszych w 1885 roku i było jednym z najsilniejszych ośrodków „ruchu sokolego” w Galicji. Siedzibę wybudowano już w latach 1889-90, i obecnie również budynek przy Piłsudskiego należy Towarzystwa, choć był przez jakiś czas użytkowany przez Klub Sportowy Cracovia. W Sokole działał ojciec Holoubka.

Czy pamiętam ojca? Wyłania mi się tylko z mgły, z nierzeczywistości, w kilku miejscach na chwilę. W sali „Sokoła”. W czasie popisów gimnastycznych. Wśród widzów otaczających parkiet siedzi na wydzielonej ławce, pośrodku dłuższego boku prostokąta, w otoczeniu wąsatych panów, z których każdy ma założoną nogę na nogę, cwikiery na nosie i zwisające przy kamizelce dewizki od zegarków. Ojciec ma przyklejony do twarzy napięty uśmiech i od czasu do czasu, podczas oklasków po udanym ćwiczeniu, sprawdza, jakie wrażenie zrobiło to na sąsiadach.

Kraków

Siedziba Polskiego Towarzystwa Gimnastycznego Sokół

Lata przedwojenne to dla Holoubka okres szkoły i chodzenia do kościołów, oczywiście poza grą w piłkę nożną. Nie przypadkiem pisał w swoich wspomnieniach:

Mówić o kościołach w Krakowie to tak, jakby się chciało powiedzieć, że w Wenecji są kanały, albo że w Amsterdamie jeżdżą na rowerach.

Tuż obok siedziby „Sokoła” u zbiegu ulic Wenecja i Garncarskiej, zresztą za pomnikiem Piłsudskiego i Czwórki Legionowej, znajduje się Kościół Najświętszego Serca Pana Jezusa i Klasztor ss. Sercanek założony na przełomie XIX i XX wieku. Sercanki pomagały ubogim służącym i robotnicom, pozbawionym dachu nad głową, osobom starszym, opiekowały się chorymi w szpitalach i domach.

Kraków

Kościół i Klasztor ss. Sercanek przy Garncarskiej 24

Holoubek wspominał również inne kościoły, na przykład, kościół ojców Franciszkanów, do którego możemy dotrzeć idąc w dalej kierunku Starego Miasta przez Planty ulicą Franciszkańską do placu Wszystkich Świętych. Według naszego bohatera to chyba najpiękniejsza budowla gotycka w Krakowie. Przez kilka lat Holoubek nie opuścił w nim ani jednej mszy świętej, odprawianej zawsze w południe, na które prowadzała go starsza siostra Helena.

Tuż obok przy placu Dominikańskim Holoubek mieszkał po wyprowadzce ze Zwierzyńca podczas niemieckiej okupacji. Chorego na gruźlicę po niewoli w obozach w Magdeburgu i Toruniu matka przewiozła w obawie przed aresztowaniem do tego mieszkania, które należało do przyrodniej siostry Heleny i przyrodniego brata Józefa.

Poza kościołami w swoim okresie krakowskim ciepło wspominał Gustaw Holoubek szkołę. Jeżeli wrócimy z placu Dominikańskiego i Franciszkańskiej przez Planty do ulicy Straszewskiego, i przejdziemy w stronę Wawelu, po prawej stronie w głębi znajdziemy Plac Na Groblach. Tu w budynku nr 9 mieści się obecnie I Liceum Ogólnokształcące im. Bartłomieja Nowodworskiego w Krakowie. Jest to jedna z najdłużej istniejących bez przerw świeckich szkół średnich w Polsce. Założona była jeszcze w 1586 roku.

Warto wspomnieć jako ciekawostkę, że dziś jest to jedynie liceum, które ma klasę o profilu klasycznym z nauczaniem greki i łaciny. Zanim znalazło się przy placu Na Groblach, mieściło się w obecnym Collegium Medicum UJ naprzeciwko kościoła Św. Anny. To właśnie tu uczęszczał Holoubek. Podkreślał swoje szczęście, że dostał się akurat tu, bo przekazano mu wiedzę humanistyczną i poczucie humanizmu. To już tu odkrył w sobie pasję teatralną. Również tu w 2001 roku jego nazwiskiem nazwano salę nr 47 w „Nowodworku”.

Kraków

Liceum, dawniej Gimnazjum Nowodworskiego

Stąd blisko do Wawelu, który również wielokrotnie Holoubek wspomina „z niepamięci”.

Wawel to siedziba Jagiellońska, renesansowa, z dziedzińcem, komnatami królewskimi, kaplicą Zygmuntowską, dzwonem Zygmunta. Jest żywa, dotąd wypełniona domownikami i przybyszami z całego świata. Tu kształtuje się racja stanu wielkiego państwa… To zdumiewające, że świeckość tego miejsca jest tak narzucająca się, że nawet atmosfera wawelskiej katedry bliższa jest pobytowi w muzeum niż obcowaniu z Bogiem. Cudowne proporcje kaplicy Zygmuntowskiej, jej zamknięte koliste piękno, geniusz rzeźbiarski sarkofagów królewskich z geniuszem Wita Stwosza na czele, nawet nieco przesadzony emocjonalnie grób świętego Stanisława, skłaniają raczej do podziwu dla artystów – budowniczych katedry – niż do modlitewnego skupienia…

Jeżeli wrócimy na chwilę na ulicę Straszewskiego, między ulicami Piłsudskiego i Smoleńsk znajdziemy Państwową Wyższą Szkołę Teatralna im. Ludwika Solskiego w Krakowie. Została utworzona po wojnie z połączenia trzech działających w Krakowie studiów: Studia Aktorskiego przy Starym Teatrze, Studia Aktorskiego przy Teatrze im. J. Słowackiego oraz Studia Dramatycznego Iwo Galla. To właśnie studio aktorskie przy Teatrze Słowackiego skończył Holoubek, również przez krótki okres po ukończeniu tam pracował zanim się przeniósł do Warszawy.

Kraków

Teatr im. Juliusza Słowackiego przy placu Świętego Ducha

Tak mi się zdaje, że wszystko, co się wiąże z mymi ostatnimi krakowskimi latami odbywało się w deszczu. Także mój gorączkowy bieg z placu Dominikańskiego przez Grodzką, Rynek Główny i Mikołajską na sam koniec Szpitalnej, aby zdążyć na wstępny egzamin. Był chyba marzec 1945 roku, trwała jeszcze wojna, kiedy dowiedziałem się, że przy Teatrze Juliusza Słowackiego tworzy się studio, szkoła dramatyczna, i że przyjmie wszystkich chętnych, którzy nie przekroczyli któregoś tam roku życia. Biegłem gorączkowo jak na spotkanie kogoś bliskiego, na kogo czekało się bardzo długo, albo do czegoś, co miało być ucieleśnieniem przeczuwanego zaledwie zdarzenia. Zmierzałem do odkrycia wnętrza tajemnicy, dotąd niedostępnej, zaklętej w czarodziejskim gmachu przy placu Świętego Ducha.

Warto powiedzieć jednak, że debiut teatralny z rolą Charysa w „Odysie u Feaków” Stefana Flukowskiego w 1947 roku Gustaw Holoubek miał w Teatrze Starym im. Heleny Modrzejewskiej przy ulicy Jagiellońskiej 5.

Kraków

Wejście do Teatru Starego od strony zachodniej

Zanim jednak Holoubek trafił do studia i teatru, w trakcie wojny zatrudnił się w miejskiej gazowni, w straży fabrycznej, teraz ulica Gazowa 16 blisko Wisły.

…w moim okupacyjnym Krakowie powracało życie silniejsze od tych, którzy chcieli zmienić je na pozór życia. Wraz z nimi zaczęły funkcjonować instytucje. Cztery spośród nich były dobroczynne. Magistrat, elektrownia miejska, gazownia miejska i miejskie tramwaje. Chroniły u siebie nauczycieli, lekarzy, inżynierów, artystów. Poupychani, pełnili funkcje najczęściej odległe od swoich profesji i z czasem stali się kimś w rodzaju cichej elity tych zakładów. Brat mój, przedwojenny podporucznik kawalerii, poszedł do straży pożarnej. Ja dostałem się do gazowni. Trzeba było zarabiać na życie. O gazowni niewiele mam do powiedzenia, choć tak wiele, bo na całą wojnę zapewniła mi pracę. Wiem tylko, że było mi tam dobrze.

Kraków

Widok na gazownię z tak zwanej Kładki Bernatka, niedawno wybudowanego Mostu Miłości w Krakowie

Cytaty pochodzą z książki Gustawa Holoubka „Wspomnienia z niepamięci”, Warszawa: Wydawnictwo Literackie Muza, 2000.

Komentarze

Dziękuję za w pełni wyczerpujący moją ciekawość spacer 🙂

pozabiurem pisze:

Bardzo nam miło, że podobał się Pani nasz spacer. Bardzo lubimy spacerować i robimy to wszędzie, gdzie tylko możliwe. Zapraszamy również na spacer “Z Chopinem po eleganckich dzielnicach Paryża” http://pozabiurem.pl/chopin/

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *