Od zawsze było to miejsce wypoczynku dla największych dostojników. Bywały tu gwiazdy kina, literatury i najwięksi władcy. Luksus przeplatał się z przepychem. Tak w skrócie wygląda historia Wysp Briońskich, archipelagu czternastu wysepek, dziś należących do Chorwacji, choć nie zawsze tak było.
Turystyka była tutaj znana już od czasów antycznych. Bogaci Rzymianie budowali sobie wille przy zatokach. W biały skałach kuto nawet basen i stawy rybne. W jednej z takich jaskiń – jak mówi legenda – stary rzymski lubieżnik zamurował żywcem kochanka swojej młodziutkiej żony.
Do dzisiaj na Wyspach Briońskich można spotkać pozostałości z czasów antycznych. Najważniejsze z nich to rzymska castra wykorzystywana do produkcji oleju i wina, a także Bazylika Św. Marii, wybudowana w VI wieku. Służyła ona do sprawowania obrzędów chrześcijańskich, ale też stanowiła ważny punkt nawigacyjny wzdłuż wschodniego wybrzeża Adriatyku. Do XVIII wieku była wielokrotnie przebudowywana, a później została całkowicie opuszczona.
Kiedy Cesarstwo Rzymskie chyliło się ku upadkowi, w XIII wieku Wyspy Briońskie przeszły w ręce Republiki Weneckiej. Wiele pałaców i mostów, jakie dzisiaj możemy podziwiać w Wenecji, powstało z budulca pozyskanego z tutejszych kamieniołomów.
W 1481 roku wybudowany został kościół Św. Germana, poświęcony odważnemu obywatelowi Puli, który pod koniec III wieku odważył się protestować u władz miasta przeciwko nietolerancji wobec chrześcijan i został skazany na śmierć.
W 1815 roku Wyspy Briońskie zajęła Austria. Wraz z portem wojennym w Puli stały się one ważną bazą dla habsburskiej marynarki. Wojsko wycofało się stąd w 1893 roku, a wyspy kupił wiedeński biznesmen Paul Kupelwieser za 75 tys. guldenów (dzisiaj około 800 tys. euro).
Wówczas nie był to jednak archipelag marzeń, lecz region nawiedzony epidemią malarii, przed którą uciekli z niego wszyscy mieszkańcy. Kupelwieser wiedział jednak, że tak tanio takiej nieruchomości nigdy nie kupi. Wkrótce po transakcji i biznesmen sprowadził na wyspy słynnego niemieckiego lekarza i mikrobiologa Roberta Kocha, który zwalczył epidemię i wytępił komary. Od tej pory wszystko poszło z górki – Kupelwieser przekształcił archipelag w ekskluzywny kurort. Powstały najwyższej klasy hotele, restauracje, plaże, kasyno, port jachtowy i 18-dołkowe pole golfowe. Podczas prac budowlanych znaleziono podobno szkielet nieszczęśliwego kochanka z czasów rzymskich…
Pierwsi turyści przyjechali na Wyspy Briońskie w 1903 roku, ale wkrótce zainteresowanie było tak duże, że z Wiednia do Puli pociąg sypialny jeździł dwa razy w tygodniu. Wypoczywał tutaj między innymi Thomas Mann, który później wyjechał do Wenecji statkiem pocztowym. Tą historię opisał w swojej noweli „Śmierć w Wenecji”.
Na Wyspach Briońskich bywały też najważniejsze osobistości imperium austro-węgierskiego. Zdążył je odwiedzić między innymi arcyksiążę Franciszek Ferdynand z żoną Zofią, którzy w 1914 roku zginęli w słynnym zamachu w Sarajewie.
Kupelwieser dbał o atrakcje dla swoich gości – i to nie byle jakie. Przy pomocy właściciela cyrku z Hamburga stworzył ogród zoologiczny, do którego trafiły zwierzęta z krajów tropikalnych. Później został on przekształcony w jedną z największych atrakcji wysp czyli park safari, w którym do dzisiaj można podziwiać słonie, zebry, lamy, antylopy, indyjskie krowy i egzotyczne rośliny. W tym słynne drzewo oliwne, którego wiek oszacowano na 1600 lat.
Kupelwieser zmarł w 1919 roku, a wyspy – trudne do utrzymania po pierwszej wojnie światowej – zostały zaanektowane przez Włochy. Zarządcą został syn pierwszego właściciela Karl, ale po kryzysie finansowym lat 30. zbankrutował i popełnił samobójstwo. Wyspami zainteresował się wówczas faszystowski przywódca Włoch Benito Mussolini, który nie licząc się z kosztami stworzył tu ośrodek wypoczynkowy dla czołowych funkcjonariuszy w kraju.
Po drugiej wojnie światowej archipelag trafił do Jugosławii, a upodobał je sobie kolejny dyktator Josip Broz Tito. Wyspa Veliki Brijun szybko została przekształcona w prywatną letnią rezydencję rozrywkowego przywódcy przy pomocy głównego architekta Lublany Joze Plecnika. W słynnej Białej Willi gościli między innymi królowa Elżbieta, Indira Gandhi, Willy Brandt, czy też Sophia Loren i Liz Taylor, a także polski I sekretarz Edward Gierek.
Tito w pełni korzystał z życia na Wyspach Briońskich. Swoje niezliczone kochanki odbierał na przystani z promu z Fażany, a następnie obwoził po wyspie słynnym cadillakiem podarowanym przez prezydenta USA Dwighta Eisenhowera. Atmosferę tamtych czasów można dziś poczuć w Muzeum Josipa Broz Tity.
Po śmierci jugosłowiańskiego przywódcy w 1980 roku archipelag został otwarty dla „śmiertelników”, a w 1983 roku utworzono tutaj Park Narodowy. Do słynnej Białej Willi nie ma jednak wstępu – cały teren ogrodzony jest solidnym ogrodzeniem. Można natomiast wynająć na przejażdżkę po wyspie słynnego cadillaka: cena 700 euro za godzinę.
To jedyna możliwość objechania wyspy samochodem, bowiem nie można tu przywieźć żadnego własnego środka transportu – nawet roweru – i trzeba go zostawić w porcie w Fażanie. Przeprawa promowa trwa kilka minut, a w przystani po przypłynięciu jest duża wypożyczalnia jednośladów.