11 marca 2018
Brytyjskie Wyspy Dziewicze – na peryferiach piłki nożnej

W senne i upalne popołudnie piłkarskie boisko zaczyna się powoli zaludniać. Co chwilę z tej czy innej strony przychodzą młodzi mężczyźni z torbami sportowymi na ramieniu.  Wygląda na to, że wszyscy umówili się tu na niedzielną rekreacyjną piłkę nożną.

A jednak nic z tych rzeczy.

Zawodnicy wyjmują z toreb jednakowe stroje, pojawiają się członkowie sztabu szkoleniowego i sędziowie. Czyli to jednak poważna sprawa: mecz ekstraklasy Brytyjskich Wysp Dziewiczych pomiędzy drużynami Panthers i Rebels ze stolicy kraju Road Town.

Przychodząc na stadion A.O. Shirley Ground trudno wyobrazić sobie, że rozgrywane tutaj spotkania to – jak z dumą mówią miejscowi – tutejsza Premier League. Wyschnięta od słońca trawa, jedna składana trybuna, ale przede wszystkim połamane maszty i zniszczony budynek, czyli ślady huraganu z jesieni 2017 roku.

Tak wygląda ligowa rzeczywistość w jednym z najsłabszych piłkarskich krajów na świecie: na Brytyjskich Wyspach Dziewiczych. Reprezentacja zajmuje 205. miejsce w rankingu FIFA, ostatnie spośród drużyn, które zdobyły jakiekolwiek punkty. Ma ich konkretnie sześć, a za nią jest już tylko sześć zespołów z zerowym dorobkiem punktowym.

Niedzielne spotkanie pomiędzy Panthers i Rebel ogląda jakieś 50 osób. Na trybunach raczej cisza oprócz jednej kobiety, która głośno zagrzewa zawodników do walki. Jak się okazuje, to matka jednego z piłkarzy. Kiedy piłka wyjdzie na aut bramkowy, bramkarz sam musi po nią biec. Chyba że komuś z widzów zechce się ruszyć i mu ją podać. A do biegania ma sporo, bo boisko okala bieżnia. A na bieżni spokojnie kopią piłkę dzieci, które przyszły na stadion z rodzicami oraz… spacerują sobie kury, wszechobecne w Road Town.

Słowem – widok, jaki czasami w Polsce można spotkać chyba tylko w meczach klasy B.

No i jest jeszcze fotograf przy linii bocznej, jakby z zupełnie innej bajki: ze sprzętem, jakiego nie powstydziliby się jego koledzy po fachu pracujący na co dzień przy meczach Ligi Mistrzów UEFA. Do poniedziałkowych wydań gazet na pewno nie zabraknie dobrych materiałów zdjęciowych.

Profesjonalny fotograf

Profesjonalny fotograf

A.O. Shirley Ground w Road Town do niedawna był jedyny stadionem, na jakim można było grać w piłkę na Brytyjskich Wyspach Dziewiczych. Kilka lat temu dzięki pomocy finansowej z FIFA wybudowano boisko ze sztuczną nawierzchnią na wyspie Virgin Gorda.

Obecnie jednak obydwa obiekty dopiero są przywracane do pełni sprawności po katastrofalnym huraganie z września 2017 roku. – Infrastruktura została poważnie zniszczona, trzeba wszystko odbudować, ale na to potrzebne są pieniądze – mówi Wayne Philip, grający trener Panthers.

Prezes krajowej federacji Andy Bickerton twierdzi, że huragan cofnął rozwój piłki nożnej o jakieś 10-15 lat. To tak, jakby reprezentacja znajdowała się mniej więcej przed swoim debiutem w eliminacjach mistrzostw świata, który nastąpił w 2000 roku (do turnieju w Japonii/Korei Płd.). Brytyjskie Wyspy Dziewicze przegrały wtedy z Bermudami dwumecz w pierwszej rundzie 1:5 i 0:9. Reprezentacji nigdy nie udało się awansować do kolejnej rundy. Najbliżej sukcesu była w eliminacjach do turnieju w RPA w 2010 roku, kiedy odpadła z Bahamami po dwóch remisach 1:1 i 2:2. Z kolei w eliminacjach do turnieju finałowego w Rosji lepsza okazała się Dominika (2:3 i 0:0).

BVI Football

W debiutanckich meczach w eliminacjach mistrzostw świata trenerem był 21-letni wówczas Andre Villas-Boas, późniejszy wieloletni asystent Jose Mourinho oraz samodzielny trener FC Porto, Chelsea Londyn, Tottenhamu Hotspur i Zenita St. Petersburg. Portugalczyk był młodszy od większości swoich podopiecznych, ale jak wspomina, praca z amatorami sprawiała mu wielką satysfakcję. Mimo obiecujących wyników w sparingach sukcesu jednak nie udało się osiągnąć: w eliminacjach mistrzostw świata zdecydowanie lepsze okazały się Bermudy.

W skład Brytyjskich Wysp Dziewiczych wchodzi ponad 50 wysp i wysepek, a z których tylko około 15 jest zamieszkałych. Boiska znajdują się tylko na Tortoli (w stolicy kraju Road Town) i Virgin Gorda (sztuczna nawierzchnia). Populacja kraju liczy około 30 tysięcy osób.

Narada w przerwie meczu

Narada w przerwie meczu

Historia piłki nożnej zaczęła się tutaj w 1968 roku, kiedy grać zaczęli między sobą członkowie załóg marynarki Wielkiej Brytanii i ekspatriaci, mieszkający tu już na stałe. Wkrótce inżynierowie marynarki założyli reprezentację narodową Brytyjskich Wysp Dziewiczych, a w 1973 roku powstała tamtejsza federacja piłkarska i rok później została członkiem FIFA. W eliminacjach mistrzostw świata zespół wystartował jednak dopiero 26 lat później.

Eliminacje do mundialu w strefie CONCACAF zaczynają się już… ponad trzy lata przed rozpoczęciem turnieju finałowego. Przed rywalizacją w grupach najpierw odbywają się trzy rundy wstępne na zasadzie mecz i rewanż. Kiedy więc najlepsze drużyny globu przygotowują się do występu na mistrzostwach świata, w takich krajach jak Brytyjskie Wyspy Dziewicze mało kto pamięta początek eliminacji.

Mimo wszystko uwielbiamy piłkę nożną. I zawsze oglądając w telewizji finały mistrzostw świata mamy satysfakcję, że też w tym wydarzeniu w jakimś stopniu uczestniczyliśmy – mówi Wayne Philip.

Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *