20 listopada 2016
Słowiańska gościnność i niemiecki porządek

„Tak mała jest serbska ziemia, przyjacielu mój
jak mały jest serbski lud,
niczym drobna wysepka, pośród wielkiego morza. (…)”
Jakub Bart-Ćišinski „Moje serbskie wyznanie”

 

Zjeżdżamy z autostrady nr 13 i kierujemy się na południowy-wschód drogą krajową nr 96. Po drodze mijamy małe wioski z bardzo charakterystyczną zabudową. Jednak to co nas uderza najbardziej, to napisy na drogowskazach w dwóch różnych, odległych od siebie językach. Jesteśmy w Hoyerswerdzie czy w Wojerecy? I dokąd właściwie zmierzamy? Do Bautzen czy do Budyšina?

Dwujęzyczne tablice informacyjne na Łużycach

Dwujęzyczne tablice informacyjne na Łużycach

Jak się domyślacie, mimo początkowego cytatu, nie jesteśmy wcale w Serbii, ale zaledwie 50 km za polską granicą. Jedne nazwy miejscowości wskazują, że na zachodzie; drugie jednak sugerują wschód… Ok, koniec zagadek – Witajće k nam do Łužicy!, czyli po prostu Serdecznie witamy na Łużycach!

Jesteśmy w krainie zamieszkałej przez najmniejszy słowiański naród. Nazywani Wendami (od łacińskiej nazwy Słowian), Sorben (nazwa niemiecka), Serbołużyczanami lub po prostu Łużyczanami. Naród, który nie miał własnego kraju, a mimo to przez wieki zachował swoją tradycję, kulturę i język.

Łużyce położone są we wschodnio-południowych Niemczech, na trasie słynnego traktu handlowego „via regia”. Na pograniczu dwóch landów – Saksonii i Brandenburgii. Słowianie zasiedlali ten region od VI wieku p.n.e. W trakcie rozwoju szlaku handlowego tereny te zaczęły zasiedlać również plemiona frankońsko-germańskie, przez które zostały podbite i tak na wieki Łużyczanie utracili niezależność polityczną. Nie utracili jednak tożsamości i ogromnej siły przetrwania. Duże w tym znaczenie miała ich ogromna religijność, w wielkiej mierze chrześcijaństwo, ale również protestantyzm, dzięki któremu biblia została przetłumaczona na język serbołużycki. Ich piękne i słynne na całą Europę tradycje wywodzą się z chrześcijaństwa – m.in. pisanki i olbrzymią wielkanocną konną paradę przyjeżdżają podziwiać turyści z różnych zakątków naszego kontynentu.

 

W pewnym momencie zjeżdżamy z trasy krajowej. Droga staje się węższa i dość kręta, ale i ruch jest tu dużo mniejszy. Przejeżdżamy przez małe wioski, w większości których widzimy zabytkowe kościoły. Jednak znowu nie to uderza nas najbardziej. Do podwójnych nazw na tablicach też już się przyzwyczailiśmy. Tym razem zaskakują nas przydrożna krzyże… Na każdym kilometrze mijamy bardzo zadbane przydrożne krzyże i słupy modlitewne. Widać, że religia jest tu mocno zakorzeniona. Napisy na krzyżach są w języku łużyckim, Niemcy zamieszkujący ten region to w większości protestanci. Nieprzypadkowo Łużyce są nazywane krainą tysięcy krzyży.

Jeden z wielu słupów modlitewnych, które mijaliśmy po drodze

Jeden z wielu słupów modlitewnych, które mijaliśmy po drodze

Dojeżdżamy do dość dużej wsi – Chróścicy (niem. Crostwitz), która nie tylko związana jest silnie z kulturą łużycką, ale znajdziemy tu też polskie ślady. Samochód zostawiamy na pustym parkingu przy cmentarzu i właśnie od niego rozpoczynamy naszą wędrówkę.
Cmentarz jest niewielki, lecz bardzo czysty i zadbany. Przeważają charakterystyczne drewniane krzyże, ale są też marmurowe i granitowe nagrobki. Marmurowy jest też grób Jurija Brĕzana – jednego z najważniejszych łużyckich pisarzy XX wieku.

Cmentarz i kościół w Chróścicy (niem. Crostwitz)

Cmentarz i kościół w Chróścicy (niem. Crostwitz)

Jest niedzielne południe i na cmentarzu pojawia się coraz więcej ludzi. Widać, że Łużyczanie dbają o pamięć o swoich bliskich. Na cmentarzu znajduje się też Grota Maryjna. Kult Matki Bożej jest bardzo ważny dla Serbołużyczan. W swoim języku śpiewają „Miłośćiwa, zahladuj nas” („Miłosierna wejrzyj na nas”) zbierając się w najważniejszym dla nich Sanktuarium Maryjnym w Różancie (niem. Rosenthal).

Grota Maryjna na cmentarzu w Chróścicy (niem. Crostwitz)

Grota Maryjna na cmentarzu w Chróścicy (niem. Crostwitz)

Cmentarz, jak większość w wioskach łużyckich, położony jest tuż przy kościele – nie ma oddzielnego wejścia, oba otoczone są jednym murem. Kościół pod wezwaniem Cyryla i Metodego został zbudowany w 1772 roku. Ci apostołowie Słowian są dla Łużyczan obiektami kultu narodowego, chociaż nigdy na Łużyce nie dotarli. Zdziwiło nas, że mimo iż nie była odprawiała żadna msza, kościół był otwarty. Przy wejściu na tablicy mnóstwo ogłoszeń, większość w języku łużyckim, tylko nieliczne po niemiecku. Znajdują się tu również ulotki wydrukowane w różnych językach przybliżające życie katolickich Serbołużyczan; znaleźliśmy też ulotki w języku polskim. No i oczywiście święte obrazki z wizerunkiem i modlitwą bardzo dla nich ważnego błogosławionego Alojsego Andrickiego.
W skromnym acz bardzo ładnym kościele spędziliśmy chwilę. W lewej nawie odnaleźliśmy figurę papieża Jana Pawła II, który odwiedził kościół w Chróścicy będąc jeszcze kardynałem. Wydarzenie to upamiętnia również tablica umieszczona na zewnątrz przy drzwiach kościoła.

Tablica pamiątkowa na kościele w Chróścicy (niem. Crostwitz)

Tablica pamiątkowa na kościele w Chróścicy (niem. Crostwitz)

Wychodzimy z kościoła i docieramy do centrum wioski, a przynajmniej tak nam się wydaje sądząc po znajdującym się tu przystanku autobusowym i olbrzymim zielonym klombie, na którym umieszczono – jakżeby inaczej – okazały słup modlitewny. Obok przystanku naszą uwagę przykuwa figura pielgrzyma i drogowskaz z charakterystyczną muszlą przy jednym z domów. Faktycznie, zupełnie zapomnieliśmy, że dawnym szlakiem „via regia” wiedzie też jedna ze słynnych dróg św. Jakuba. Gdy podeszliśmy bliżej okazało się, że jest to Dom Pielgrzyma. Robiąc zdjęcia zabawnej figurce pielgrzyma przed domem drzwi otworzyła bardzo miła pani, która od razu zaprosiła nas do środka. Zapytała, czy jesteśmy pielgrzymami. Oczywiście nie byliśmy, nie mieliśmy nawet wypchanych plecaków z charakterystyczną muszlą św. Jakuba, ale mimo to od razu zostaliśmy zaproszeni na herbatę. Pani Monika, prowadząca Dom Pielgrzyma w Chróścicy, jest niezmiernie miłą i przyjacielską osobą. I oczywiście Serbołużyczanką, co nas bardzo ucieszyło. Pani Monika rozmawiała z nami po polsku wplatając co rusz łużyckie słowa. Miło było słyszeć słowiański język w takiej małej niemieckiej wiosce, zwłaszcza, że w niedzielne przedpołudnie wioska była pusta i nie mieliśmy okazji go usłyszeć.

 

 

Pani Monika prowadzi Dom Pielgrzyma już od kilku lat. Z wielką radością pokazała nam księgi pamiątkowe, gdzie goście zostawiają wpisy – oczywiście w wielu różnych językach, w tym bardzo dużo po polsku. Mimo że cały czas ocieramy się o różne drogi św. Jakuba, a znak muszli jest nam doskonale znany, jakoś do tej pory nie mieliśmy okazji, aby przejść choć fragment. Byliśmy więc bardzo ciekawi atmosfery takiego domu dla pielgrzymów. Ten nam się ogromnie spodobał – ładne, czyste pokoje, świetnie wyposażona kuchnia i olbrzymia łazienka. No tak, pielgrzymowanie w dzisiejszych czasach jest nieporównywalnie łatwe do tego sprzed wieków. Ciekawe, czy rozgrzeszenie jest takie samo? Oczywiście jak na porządny Dom Pielgrzyma przystało, nie ma tu określonej ceny za nocleg. Na korytarzu stoi skarbonka, do której pielgrzymi wrzucają dowolną kwotę.

Dom Pielgrzyma w Chróścicy (niem. Crostwitz)

Dom Pielgrzyma w Chróścicy (niem. Crostwitz)

Z panią Moniką rozmawialiśmy nie tylko o pielgrzymowaniu. Opowiedziała nam też o przepięknych łużyckich zwyczajach związanych ze świętami religijnymi, a szczególnie Wielkanocą. Wielkanoc i Boże Ciało są najbardziej uroczystymi świętami dla Serbołużyczan i celebrują je z wielkim rozmachem. W Boże Ciało odbywają się procesje, na które większość Łużyczan zakłada swoje cudowne ludowe stroje. Jednak nic nie może się równać z orszakiem konnym jeźdźców wielkanocnych. Na tą okazję konie sprowadzane są nie tylko z Niemiec, ale również Polski i Czech. Często ponad 1000 jeźdźców przejeżdża od wioski do wioski głosząc wspaniałą nowinę o zmartwychwstaniu Chrystusa. Jeźdźcy są oczywiście ubrani w stroje ludowe. Nic dziwnego, że to wydarzenie przyciąga co roku rzesze turystów. A orszak wyrusza właśnie z Chróścicy.

 

Bardzo przypadł nam do gustu również zwyczaj wywodzący się jeszcze z kultury pogańskiej, a mianowicie „Ptasie Wesele”, które zostało na przełomie wieków przejęte przez dzieci. W dawnych czasach Łużyczanie wierzyli, że dusze zmarłych zamieniają się w ptaki. Dlatego podczas „ptasich godów” wystawiali na parapet smakołyki dla swoich najbliższych, którzy odeszli. Z biegiem lat zwyczaj uległ zmianie, i teraz to dzieci co roku 25 stycznia, wystawiają na parapet puste talerzyki, a rano znajdują na nich słodkości, wierząc, że przyniosły im to ptaki. Już od rana w styczniowy poranek panuje na Łużycach atmosfera podekscytowania. Dzieci tego dnia wystawiają ludowe przedstawienia w teatrzykach szkolnych, a potem ubrane w tradycyjne stroje odwiedzają domy sąsiadów otrzymując przy tym jeszcze więcej łakoci.

 

Aż żal było opuszczać gościnny Dom Pielgrzyma, ale pogoda była idealna do spacerów. Na pożegnanie otrzymaliśmy jeszcze jabłka od pani Moniki. Ah, ta słowiańska gościnność!

 

Po odkrywaniu śladów łużyckich, tak oczywistych w tej wiosce, przyszedł czas na ślady mniej oczywiste, czyli polskie. Kończą się wojny, zmieniają ustroje polityczne, padają mury, ale pamięć pozostaje. Szczególnie o dobrych i pomocnych ludziach. Łużyczanie pamiętają również o Polakach, którzy wyzwolili ich od niemieckiego faszyzmu, który jak chyba żaden inny ustrój tępił ich słowiańskość na tym skrawku ziemi otoczonym przez „germańskie morze”. Jeszcze przed II wojną światową zlikwidowano ich partię polityczną, zabrano przywileje i zakazano używania języka serbołużyckiego. Ci co się przeciwstawiali, jak na przykład bł. Alojsy Andricki, trafiali do jednego z wielu obozów koncentracyjnych. Do wyzwolenia ich spod jarzma faszyzmu przyczynili się Polacy walcząc w zapomnianej bitwie pod Budziszynem w dniach 21-30 kwietnia 1945 roku.

Nowy pomnik upamiętniający udział Polaków w bitwie pod Budziszynem, która rozgrywała się m.in. w Chróścicy (niem. Crostwitz)

Nowy pomnik upamiętniający udział Polaków w bitwie pod Budziszynem, która rozgrywała się m.in. w Chróścicy (niem. Crostwitz)

Bitwa była bardzo krwawa i nie była zbyt chlubna z powodu ogromnej nieudolności dowództwa. Zginęło w niej najwięcej Polaków ze wszystkich operacji wojskowych podczas całej II wojny światowej. Walczyli tam żołnierze 2. Armii Wojska Polskiego pod dowództwem gen. Karola Świerczewskiego.
Jednak nieważne jaka armia i jaki dowódca, ważne jest to, że w walce o słuszną sprawę zginęło tysiące ludzi. I Łużyczanie o tym pamiętają. W Chróścicy znajdują się dwa pomniki upamiętniające udział naszych żołnierzy w tej bitwie, a droga do nich jest świetnie oznakowana. Pierwszy rzuca się w oczy duży pomnik ustawiony na niewielkim pagórku, tzw. „Fulkec Horka”. Okolica jest zadbana i wypielęgnowana, a z pagórka roztacza się przepiękny widok na całą wioskę, nad którą góruje wieża kościoła Cyryla i Metodego. Tuż za dużym pomnikiem ukrywa się mniejszy pomnik, postawiony jak pierwszy – z napisami w trzech językach: łużyckim, polskim i niemieckim. Nie zniszczono poprzedniego pomnika, tylko nadal stoi, a mieszkańcy dbają o niego. Szczerze mówiąc ten skromniejszy pomnik bardziej przypadł nam do gustu. Ale jak wiadomo, de gustibus non est disputandum 🙂

Skromniejszy pierwszy pomnik upamiętniający udział Polaków w bitwie pod Budziszynem

Skromniejszy pierwszy pomnik upamiętniający udział Polaków w bitwie pod Budziszynem

Kolejne ze świadectw na to, jak ważna jest dla Serbołużyczan tożsamość narodowa, znajdujemy wracając do centrum wioski. Tuż przy głównej ulicy na jednym z domów widnieje niepozorna, ale bardzo ważna tablica. To właśnie w tym domu w Chróścicy odnowiła działalność największa serbołużycka partia – DOMOWINA. A stało się to 10 maja 1945 roku, czyli od razu po zakończeniu II wojny światowej.
Oczywiście jest i szkoła, której budynek zobaczyliśmy w centrum wioski, nieopodal kościoła. Na ścianie od razu rzuca się w oczy olbrzymi napis Serbska šula Jurij Chěžka. Czytaliśmy, że ze względu na brak zainteresowania wiele serbołużyckich szkół jest zamykanych, ale widać, że ta w Chróścicy ma się całkiem nieźle. Podobnie, jak znajdujące się w tym samym budynku serbołużyckie przedszkole.
Chróścicę zwiedziliśmy baaardzo dokładnie 🙂

Serbołużycka szkoła w Chróścicy (niem. Crostwitz)

Serbołużycka szkoła w Chróścicy (niem. Crostwitz)

Nasz kolejny przystanek – grodzisko Kopšin (niem. Kopschin) – był zaledwie dwa kilometry za Chróścicą. Mimo że niepozorne, jest jednak bardzo ważne dla Serbołużyczan. To tutaj znaleziono jedne z pierwszych śladów ich przodków z VII i VIII wieku p.n.e. Obecnie zakończono już wykopaliska archeologiczne, ale spacer leśną ścieżką edukacyjną jest niezmiernie przyjemny, zwłaszcza, że na trasie można spotkać leśne zwierzęta. My niechcący wypłoszyliśmy sarnę z małym jelonkiem.

W takim szałasie można odpocząć po spacerze po dawnym łużyckim grodzisku w

W takim szałasie można odpocząć po spacerze po dawnym łużyckim grodzisku w Kopšin (niem. Kopschin)

Ale Kopšin to nie jest jedyne grodzisko, gdzie znaleziono ślady pierwszych Serbołużyczan. Drugie – dużo większe – znajduje się w Wotrow (niem. Ostro), jednej z najstarszych górnołużyckich miejscowości. Ślady Serbołużyczan, które tu znaleziono pochodzą z VI i VII wieku p.n.e. Oczywiście po grodzisku nie ma już śladu, ale tu również spacer po dawnych pagórkach jest bardzo przyjemny, a dodatkowo jesienią, gdy nie ma już liści na drzewach, rozciąga się stąd wspaniały widok na Wotrow i górnołużycką ziemię.

Widok na Wotrow (niem. Ostro) z pierwszego grodziska Serbołużyczan

Widok na Wotrow (niem. Ostro) z pierwszego grodziska Serbołużyczan

Wotrowie znajduje się też niewielki kościół z małym cmentarzem. Ciekawostką jest obraz na głównym ołtarzu. Nie przedstawia, tak jak tradycyjne ołtarze, sceny biblijnej, lecz portret św. Benona żyjącego w latach 1010 – 1066, który miał ogromny wkład w rozwój chrześcijaństwa na Łużycach. Mimo że był biskupem miśnieńskim, ewangelię głosił w języku łużyckim, a Serbołużyczan traktował bardzo serdecznie, w odróżnieniu od innych niemieckich biskupów, traktujących tą mniejszość z poczuciem wyższości. Do dziś jest czczony przez Łużyczan jako ich apostoł.

Wnętrze kościoła w Wotrow (niem. Ostro)

Wnętrze kościoła w Wotrow (niem. Ostro)

Jest takie miejsce na Łużycach, które trzeba koniecznie odwiedzić. Do niepozornej wioski w sercu Górnych Łużyc corocznie przyjeżdża wielu turystów. Przyciąga do niej jedyny w swoim rodzaju cmentarz katolicki w Ralbicy (niem. Ralbitz). Ale tu nie chodzi o to jakiego jesteśmy wyznania, skąd pochodzimy, czy jesteśmy biedni czy bogaci. Cmentarz ten bardzo obrazowo uświadamia nam fakt, o którym na co dzień zdajemy się zapominać – że wobec Boga wszyscy jesteśmy równi. Równe rzędy białych prostych łużyckich krzyży i niewielkie tabliczki z nazwiskami i datami na każdym. Tutaj każdy chowany jest w takim samym skromnym grobie, po kolei, wg daty śmierci. Nie ma niepotrzebnego blichtru i wyróżnień. Po odwiedzinach Ralbicy już nigdy nie zapomnimy, co jest w życiu tak naprawdę ważne.

Cmentarz w Ralbicy (niem. Ralbitz)

Cmentarz w Ralbicy (niem. Ralbitz)

Jednym z najlepszych miejsc do podziwiania zachodu słońca na Górnych Łużycach jest chyba to, gdzie umiejscowiono pomnik patronów Łużyczan – Cyryla i Metodego – nieopodal Šmochćicy (niem. Schmochtitz). Postawiono go w roku milenijnym dzięki staraniom niewielkiego, ale prężnie działającego katolickiego Towarzystwa Cyryla i Metodego. Przed stojącymi na podwyższeniu apostołami na pustym polu wyłaniają się powoli kamienne krzyże, symbolizujące wzrost chrześcijaństwa na serbołużyckiej ziemi. Dookoła pomnika są tylko łąki i pola, a z podwyższenia przepiękny widok na okolicę.

Pomnik Cyryla i Metodego w Šmochćicy (niem. Schmochtitz)

Pomnik Cyryla i Metodego w Šmochćicy (niem. Schmochtitz)

Wieczór postanowiliśmy spędzić w stolicy Górnych Łużyc – Budyšinie (niem. Bautzen, pol. Budziszyn) oddalonym od Šmochćicy tylko 10 km. Budyšin jest centrum kulturalnym, naukowym, politycznym i religijnym górnołużyczan. Działa tu jedyny w Niemczech dwujęzyczny teatr (Němsko-Serbske ludowe dźiwadło), w którym sztuki wystawiane są po niemiecku jak i serbołużycku, tu również jest Dom Serbski, a w nim Serbskie Muzeum i siedziba partii Domowina, zadbane ruiny kościoła św. Mikołaja z 1440 r., z cmentarzem z grobami znanych Łużyczan, czy kościół św. Michała, w którym msze odprawiane są po łużycku.

Ruiny kościoła św. Mikołaja w Budyšinie (niem. Bautzen)

Ruiny kościoła św. Mikołaja w Budyšinie (niem. Bautzen)

Po intensywnym zwiedzaniu Łużyc zapragnęliśmy też odkryć ich smaki, zwłaszcza, że byliśmy już porządnie głodni. Na budziszyńskiej starówce znajduje się serbołużycka restauracja Wjelbik  serwująca tradycyjne dania. I mimo że na ich stronie są podane godziny otwarcia, to jednak dotyczą one tylko tzw. „sezonu”. Boleśnie się o tym przekonaliśmy, gdy dotarliśmy na miejsce. Restauracji była czynna tylko do godz. 15:00 🙁

Serbołużycka restauracja Wjelbijk w Budyšinie (niem. Bautzen)

Serbołużycka restauracja Wjelbijk w Budyšinie (niem. Bautzen)

Zjedliśmy więc dania typowe dla Budyšina w restauracji Bautzener Senfstube. Jednym ze sztandarowych produktów regionu jest musztarda. Nie mogło więc jej zabraknąć w tradycyjnej budziszyńskiej kuchni. Musieliśmy spróbować i my. W tej restauracji musztardę dodawano prawie do wszystkiego – od zup aż do deserów. A do zamówionych dań obowiązkowo stawiany był na stole charakterystyczny, zrobiony z brązowej kamionki słoiczek z musztardą. Zaczęliśmy od zupy musztardowej i polecamy ją tylko dla koneserów tej przyprawy. Dla nas musztardy było aż nadto. Ale już musztardowy sznycel czy gęsina z knedlami były przepyszne. Smak dań doskonale podkreślało jedno z wielu regionalnych piw, jakie oferuje restauracja. Po przygodzie z musztardową zupą nie odważyliśmy się spróbować jednego z deserów z dodatkiem musztardy 🙂

Słynna budziszyńska zupa musztardowa

Słynna budziszyńska zupa musztardowa

Czy wiesz, że:

  • W języku serbołużyckim wyróżnia się dwa dialekty: dolno- i górnołużycki. Dialekt dolnołużycki bardzo przypomina język polski, natomiast górnołużycki jest niezmiernie zbliżony do czeskiego.
  • Mimo że Łużyczanie bardzo się starają zachować swój język, widnieje on na czerwonej liście UNESCO jako język zagrożony wymarciem.
  • Oficjalnie jest ok. 60 tysięcy Łużyczan, z czego 20 tysięcy osób mówi po dolnołużycku.
  • Większa część Łużyc jest wyznania protestanckiego. Tylko mała enklawa między Bauzen, Kamenz i Wittichenau jest katolicka.
  • W Europie jest ponad 300 mniejszości narodowych, liczących 100 milionów osób
  • Serbołużyczanie są jedną z czterech uznawanych w Niemczech mniejszości narodowych
Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *